Logotypy do projektu finansowanego przez Unię Europejską - Krajowy Plan Odbudowy
Muzeum realizuje przedsięwzięcie ze środków Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększenia Odporności w ramach Inwestycji A2.5.1: Program wspierania działalności podmiotów sektora kultury i przemysłów kreatywnych na rzecz stymulowania ich rozwoju. >>Dowiedz się więcej

Bezcenny obraz w zbiorach Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej

Portret Wilhelma Gawliczka autorstwa Mieczysława Kościelniaka Fot. Zbiory Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej
Facebook
Twitter
LinkedIn

Portret więźnia KL Auschwitz Wilhelma Gawliczka z 1944 roku autorstwa więźnia KL Auschwitz Mieczysława Kościelniaka przekazała do muzeum Małgorzata Boroń – córka Heleny Datoń (po mężu Szpak). Helena otrzymała go od Wilhelma w dowód wdzięczności za pomoc okazaną jemu oraz innym więźniom.

Helena Datoń miała 17 lat, gdy wybuchła II wojna światowa. Urodziła się i mieszkała w Chrzanowie. Ponieważ groziło jej wywiezienie na prace przymusowe do Niemiec, przyjęła propozycję pracy w przykopalnianej kantynie w Brzeszczach, którą zaoferowała jej koleżanka Wanda Sztwiertnia. Tam poznała Edwarda Hałonia ps. „Boruta” szefa przyobozowej organizacji podziemnej PPS, który wciągnął ją w działalność konspiracyjną. To on później powiedział Helenie, że jest wolne stanowisko pracy w „Haus 7” w pobliżu KL Auschwitz. Znała język niemiecki, dostała więc pracę w kantynie, gdzie obsługiwała esesmanów i ich rodziny. 

Tak w 1984 roku wspominała tamte czasy.

W „Haus 7”, na parterze tego budynku, znajdował się sklep i kantyna SS-mańska. Na piętrze znajdowały się biura kantyny SS, gdzie pracowali więźniowie, którzy prowadzili księgowość, rozliczali kartki, punkty żywnościowe itp. Do kantyny towar dowozili więźniowie pracujący w różnych magazynach: piekarni, mleczarni i rzeźni; również przychodzili tu więźniowie zabierający towar dla SS-manów. Był to więc punkt bardzo ruchliwy i wkrótce zrozumiałam, dlaczego Hałoniowi zależało bardzo na umieszczeniu mnie w tej placówce – opowiadała podczas rozmowy z Dorotą Dybą, córką młodszej siostry Danuty

Helena była piękną kobietą, łatwo też nawiązywała kontakty z ludźmi. Jak sama przyznała, wyglądała wówczas niewinnie i naiwnie, dlatego więźniowie uznali, że będzie ostatnią osobą, którą Niemcy mogą podejrzewać o kontakty z podziemiem. Przyjęła pseudonim „Lech”. Dzięki posiadanym dokumentom mogła swobodnie poruszać się po strefie przyobozowej. Codziennie też jeździła do pracy z Chrzanowa. Grypsy od więźniów woziła do Brzeszcz i przekazywała konspiratorom: Edwardowi Hałoniowi, Władysławowi Pytlikowi i Bronisławie Dłuciak. Woziła je też do Chrzanowa. Z powrotem zabierała grypsy do więźniów, lekarstwa i żywność. Przekazywane przez nią informacje o zbrodniach Niemców w obozie trafiały do Londynu i były podawane przez radio BBC. 

Była główną łączniczką między obozem a społeczeństwem Chrzanowa i Oświęcimia. Dziś trudno sobie nawet wyobrazić, jaka to była dzielna dziewczyna. Bardzo się udzielała i bardzo narażała – mówiła siostra Heleny – Danuta Dyba w relacji z listopada 2022 roku złożonej dla Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej. – Jak przywoziła grypsy z Oświęcimia, zostawiała je w domu. Mama brała mnie, małą dziewczynkę za rękę, i wieczorem szliśmy do państwa Kieresów. Zanosiliśmy te grypsy, które dalej szły do Krakowa, do dalszych łączników. Ja w płaszczyku miałam podwójną podszewkę. Pani Kieresowa rozpruwała podszewkę, wyciągała grypsy, zabierała je, dawała to, co Helena miała zawieźć do Oświęcimia i zaszywała w płaszczyku. W tym płaszczyku mama mnie prowadziła za rękę przez Chrzanów.

Helena bardzo uważała, ale i tak zaczęła wzbudzać podejrzenia Niemców. Była cały czas kontrolowana. Danuta Dyba pamięta z czasów okupacji także częste przeszukania domu w Chrzanowie.

Wilhelm (Wincenty) Gawliczek urodził się w 1912 roku w Raciborzu (w oświadczeniu dla Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau z 1969 r. jako miejsce urodzenia podał Bottrop w Westfalii). Do KL Auschwitz trafił 11 lutego 1941 roku. Otrzymał numer 10 246. Pracował w tej samej kantynie co Helena Datoń. Mocno zaangażował się emocjonalnie i w zachowanych listach otwarcie wyznawał Helenie miłość. Bez wzajemności. 

Jego portret namalował Mieczysław Kościelniak – malarz i rysownik. Urodził się również w 1912 roku w Kaliszu. Po aresztowaniu w 1941 roku trafił do KL Auschwitz. Miał numer 15 261. Podczas pobytu w obozie potajemnie wykonał około 300 prac dokumentujących codzienne życie więźniów. Spod jego ręki wyszedł również portret Wilhelma, który trafił do Heleny Datoń. Na obrazie widoczny jest napis: „Za przyjaźń. Wilek” oraz rok 1944 i inicjały autora MK.

Wilhelm Gawliczek i Mieczysław Kościelniak przeżyli obóz.

Bezcenny dar od Małgorzaty Boroń znajdzie godne miejsce na wystawie stałej Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej. 

*****

15 czerwca Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej w swojej siedzibie przy ul. Kolbego 2A w Oświęcimiu organizuje spotkanie poświęcone niezwykłej postaci Heleny Datoń. Opowiedzą o niej młodsza siostra Heleny – Danuta Dyba z Krzeszowic i córka Małgorzata Boroń z Chrzanowa. Spotkanie rozpocznie się o godz. 11.00. 

Osoby zainteresowane osobistym udziałem prosimy o potwierdzenie uczestnictwa do 12 czerwca 2023 r. Tel. 33 447 40 84, e-mail: biuro@muzeumpamieci.pl 

Wstęp bezpłatny. Wydarzenie będzie można śledzić na żywo podczas transmisji w internecie. 

Portret Wilhelma Gawliczka autorstwa Mieczysława Kościelniaka
Fot. Zbiory Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej.
Helena Datoń (po mężu Szpak) w 1942 roku
Fot. Zbiory Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej/Archiwum Małgorzaty Boroń
Koloryzacja Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej.
Wilhelm Gawliczek
Fot. Archiwum Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau
Marian Kościelniak
Fot. Archiwum Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau